W tej części przedstawię podstawy procesu wiercenia na lądzie. Podejdźmy do tematu z otwartą głową. Zapomnijmy o kopankach i wierceniu udarowym. Wyobraźmy sobie, że naszym zadaniem jest wykonanie odwiertu na głębokość załóżmy 1200 metrów. Nagrodą jest znajdujące się tam złoże ropy zwanej również (nie bez powodu) czarnym złotem. Do dyspozycji mamy całą współczesną technikę.
Załóżmy, że nasz rezerwuar ropy naftowej spoczywa na głębokości tysiąca metrów. Wiercąc, po drodze z pewnością napotkamy piaski, iły oraz skały o różnej twardości. To jednak nie wszystko. Będziemy też przebijać się przez pokłady wody zalewające nasz otwór, przez luźne piaski oraz iły, które będą osuwać się, zasypując wywiercony otwór i przychwytując „wiertło”. Wreszcie, kiedy dowiercimy się do pokładu ropy, wyzwolimy panujące tam ciśnienie złożowe wynikające z nacisku skał oraz sprężonego gazu.