Dziś specjalnie dla czytelników test samolotu braci Wright. W tym celu udałem się specjalnie do Ohio, leżącego w malowniczej Daytonie, gdzie przed swym domem czekali na mnie obaj bracia. Zza domu wystawały skrzydła ich samolotu. Po typowych dla tamtych lat konwenansach udaliśmy się za dom, by wspólnie przelecieć ich samolot.
Często bywałem świadkiem nieraz bardzo zagorzałych dyskusji na temat, czy jakiś motocykl jest kultowy, klasyczny czy też nie jest. Jakże często jeszcze w latach 90. wybuchano śmiechem, gdy ktoś użył jednego z tych określeń w odniesieniu do rodzimej WSKi czy SHLki. Natychmiast pojawiało się oburzenie, jak można było nazwać dwusuwa z demoludów kultowym?
Powszechnie uważano, że kultowy to po pierwsze czterosuw, a po drugie oczywiście z zachodu. Bardzo mnie to już wtedy smuciło. Żal mi było naszych polskich motocykli, poniewieranych, bestialsko przerabianych i bez żalu złomowanych. Taki sam los wówczas przypadł i czeskim, i wschodnioniemieckim motocyklom. Nawet naszemu Junakowi się nie upiekło, choć to przecież czterosuw. W przypadku Junaka powód był nieco inny – otóż jakiś dziś już bezimienny barbarzyńca i dyletant ochrzcił go mianem „polski Harley”. Skoro Harley, no to zaczęto przedłużać przody, ciąć i podginać główkę ramy, zakładać na tył koła od Syreny, na śmietnik poleciały oryginalne, piękne głębokie błotniki, puszki boczne, siedzenia i koła. Niezliczona ilość Junaków tak właśnie zakończyła swój żywot. A przecież Junak do Harleya nie odnosił się w żadnym nawet najmniejszym detalu! Toż to przecież czysta forma brytyjskiego stylu! Wzorowany na BSA i Enfieldzie. Klasyczna linia brytyjskiego singla! WSKi, SHLki i WFMki spotkał gorszy los. Całe bowiem uznane zostały za „niegodne”. Pamiętam, jak na złomie rzędem stały polskie motocykle w stanie kompletnym, większość nawet na chodzie! Bardzo mnie ten widok zasmucił. Jako student niewiele mogłem na to poradzić, a i tak wówczas nikt się tym się przejmował. Trend podówczas był taki, że chciano wyzbyć się tego wstydliwego reliktu niechcianej i odrzucanej przeszłości i najchętniej udać, że właśnie dopiero co zakończyła się druga wojna, a nas interesują wyłącznie zachodnie wspaniałości – jeszcze lepiej amerykańskie. Otrzeźwienie przyszło późno, choć na szczęście nie za późno. Głowy nieco ostygły, okazało się, że nie jesteśmy Amerykanami i druga Japonia też jakoś nie wypaliła, i tak powoli przestano wstydzić się naszego dorobku. Czy więc nasze, rodzime dwusuwy są kultowe? Klasyczne? Tak! W całej tego słowa rozciągłości. Dziś już na szczęście nieliczni mają z tym jakiś problem, tak jak nieliczni, tkwiąc wciąż mentalnie w latach 90. z uporem maniaka twierdzą, że rynek klasyków jest niszowy. Według definicji, „kultowy” nie oznacza wybitny czy najlepszy. Kultowy to popularny, ważny, charakterystyczny dla grupy ludzi, danego czasu. Nasze motocykle z całą pewnością spełniają te kryteria. Jakże krzepiące jest, że ludzi ceniących, kolekcjonujących i restaurujących te motocykle ciągle przybywa.