Pewnego wrześniowego popołudnia w naszej redakcji zadzwonił telefon. Sympatyczny męski głos w słuchawce oznajmił, że zakupił kilka numerów naszego magazynu i po zapoznaniu się z zawartością postanowił zaprosić nas do swojej „skromnej” kolekcji z wizytą, pod jednym wszak warunkiem.
Jako iż nigdy wcześniej żadna redakcja czy nawet bardzo zainteresowani pasjonaci nie mieli możliwości odwiedzić tej niecodziennej kolekcji, sympatyczny właściciel życzy sobie pozostać anonimowy, a lokalizacja jego zbioru ma pozostać nieujawniona. Bez wahania zgodziłem się z warunkiem. Kilka dni później byliśmy na miejscu ze sprzętem. Przywitał nas niezwykle miły i skromny z natury człowiek. Po wymianie uprzejmości, bez większych wstępów, zaprowadził nas do olbrzymiej stodoły wypełnionej na górze rowerami z silnikami i bez silników, na dole zaś dziesiątkami niezwykle rzadkich motocykli. Oprowadzając nas, właściciel bardzo ciekawie opowiadal o swych eksponatach. Kiedy już myślałem, że to wszystko, zaprowadzeni zostaliśmy do kolejnego pomieszczenia z motocyklami. Mniejszego, ale równie szczelnie wypełnionego. Ledwo zdążyłem się rozejrzeć, a już byliśmy w kolejnym pomieszczeniu, gdzie stały wyłącznie polskie motocykle. Po chwili okazało się, że jest jeszcze jeden budynek, a w nim motocykle, które – według wiedzy wszelakiej – w Polsce nie występują! Bez wątpienia jest to zbiór najrzadszych i najciekawszych pojazdów jednośladowych w Polsce! Po pobieżnej prezentacji, przemiły właściciel oznajmił, że musi iść zająć się swoimi sprawami. W lot zrozumiałem aluzję i już począłem zwijać sprzęt.