Jeśli było się młodym chłopakiem pod koniec lat osiemdziesiątych, marzyło się albo o ETZ 251, albo o Jawie TS350. Nie było innych opcji. Zachodnie motocykle spoza żelaznej kurtyny były niebotycznie drogie i nie było do nich części w Polsce. Wschodnie to z reguły ciężkie zaprzęgi z koszem lub niezbyt udane i wątpliwej urody lekkie konstrukcje z dwusuwowym napędem. Polska w tym czasie nie produkowała już żadnych motocykli. Na szczęście mieliśmy ambitnych Czechów na południu i dokładnych Niemców z DDR na zachodzie. Niezwykle ciekawa i burzliwa historia fabryki MZ (Motorradwerk Zschopau) doczekała się oddzielnych, opasłych opracowań. Dość nadmienić, że MZ jest bezpośrednią spadkobierczynią przedwojennej DKW, niekwestionowanego króla dwusuwów.
ETZ 251 i Jawa TS350 stały się przyczyną wielkich debat, porównań i konfliktów wśród swych posiadaczy. Zgrabna, lekka i zwinna ETZ o świetnym przyspieszeniu i z nowoczesną tarczówką, czy masywna i potężna TSka o dwóch wydechach i większej prędkości? Dyskusjom nie było końca. Starsze modele MZtek jak i Jaw nie budziły takich emocji.
Zdjęcia: Karolina i Michał Mrożek