Dochodzimy do roku 1939. Choć był on tragiczny w historii naszego kraju i świata, a w pokojowej egzystencji możemy tylko rozważać osiem miesięcy, był on ważny w odniesieniu do omawianego tematu. Sytuacja międzynarodowa stawała się coraz bardziej tragiczna. Niektórzy wierzyli, że uda się wszystko załatwić na drodze dyplomatycznej. Inni zajęci byli rozwojem swoich przedsiębiorstw, bo koniunktura była niespotykana od lat. Często w nawale pracy nie mieli czasu na sprawy polityczne. „Polskie” marki powstawały jak grzyby po deszczu, między innymi wspominane już: Orzeł, Błyskawica, Śmigły, Prądnica, Irma, Royal Star.
Jest bardzo prawdopodobnym, że kilka marek „polskich” setek pozostaje jeszcze nieznanych, gdyż mogły powstać w warsztatach rzemieślniczych w zaledwie kilku lub kilkunastu egzemplarzach wiosną lub latem 1939 roku. O tych inicjatywach prasa nie pisała, traktując je jako zjawiska albo chwilowe, albo bardzo naciągane w polskości tych pojazdów. W podsumowaniu artykułu „Polski przemysł motocyklowy”, zamieszczonym w lutym 1939 roku w dwutygodniku „Kolarz i motocyklista”, pisano:
(…) Poza tym kilka firm prywatnych zamierza przystąpić do produkcji motocykli – oczywiście większa część tych projektów spełznie na niczym (…).