W poprzednim odcinku opowieści o polskich motocyklach doszliśmy do Sokoła 600. W tym miejscu chciałbym zrobić krótką przerwę (dwa lub trzy numery), po czym znowu powrócimy do opowieści o motocyklach konstruowanych, produkowanych i montowanych w Polsce. W owej przerwie chciałbym pokazać, jak na naszym rynku wyglądała zagraniczna konkurencja dla krajowych pojazdów, głównie Sokoła 600 i 1000.
Myślę, że ten zabieg pozwoli lepiej zrozumieć rynkową (społeczną, ekonomiczną i techniczną) pozycję naszych Sokołów.
W przypadku ocen Sokołów 600 – zarówno kiedyś, jak i dziś – górę biorą emocje i uczucia nad zimną analizą ekonomiczną oraz techniczno-eksploatacyjną. Nic w tym jednak dziwnego. Każdy – Amerykanie, Niemcy, Anglicy, Francuzi, Włosi – promuje zawsze swój krajowy wyrób, wybaczając mu pewne niedoskonałości lub przypisując mu cechy ocierające się niemal o mistycyzm. Przesadziłem? O nie, spróbujcie porozmawiać z Amerykaninem o Harleyu czy z Niemcem o BMW.