Ciekawostka, spostrzeżenie. Dla tych, co mieszkają po świecie to pewnie żadna nowość, ale dla wielu tu, w Polsce, pewnie tak.
Spostrzegawczy zobaczą to nawet na facebooku. Na zagranicznych, zachodnich stronach, kiedy się coś pokaże, coś ciekawego, coś, co się samemu zrobiło, motocykl, dom, jakąś wypasioną furę, to zaraz pojawia się mnóstwo łapek w górę! Jeśli człowiek podzieli się jakąś informacją ciekawą czy wiedzą, zaraz zyskuje grono zwolenników. Docenia się inicjatywę, chęć zrobienia czegoś dla innych. Tak samo jest i w realu – wystawia sąsiad w Kanadzie swoją Corvettę przed garaż w sobotę, żeby ją umyć – każdy, kto przechodzi albo kciuka podniesie, albo krzyknie „Hey, that’s a nice wheels!” ze zwykłej sympatii, z dzielenia się radością. Kiedy zatrzymasz się swoim ciekawym motocyklem gdzieś w mieście, czy nawet na światłach, też spotka cię życzliwość, podniesione kciuki, coś jakby pojednanie w radości. A kiedy idziesz dróżką wśród osiedli i mijają cię obcy ludzie już z daleka usłyszysz „hi!”, czy to z życzliwości, czy też by podkreślić brak wrogich zamiarów. Tak jest na zachodzie, w USA, Kanadzie, w Norwegii.
W Polsce się z tym nie spotkamy! Tu każdy objaw „spontaniczności” najpierw jest dokładnie analizowany: Mam wyrazić podziw – chwila, skoro tak, to znaczy, że to jest dla mnie coś – czyli wychodzę na wieśniaka – nie ma mowy! Na mnie byle co wrażenia nie robi.
Mam podziękować za informacje, którymi się ktoś dzieli? Zaraz, zaraz. Jak to zrobię to wyjdzie, że ja wcześniej tego nie wiedziałem, czyli że głupi jestem – o nie! Wszystko wiedziałem, a jak nie i się właśnie dowiedziałem to tym bardziej mnie wkurza, że on wiedział a ja nie. Cwaniaczek jeden!
Mam pochwalić samochód sąsiada? Jeszcze czego! Nakradł świnia i myśli, że to na mnie robi wrażenie! Będę mu jeszcze ego nadmuchiwał! A żeby mu tak ukradli tę furę wreszcie!
Mam wyrazić się pochlebnie o czyjejś inicjatywie? Taa, jeszcze co! Wkurza mnie to tylko, bo na tym tle wyglądam na lenia! Jeszcze lepiej bym mógł to zrobić, ale mam to gdzieś.
Mam powiedzieć „hej” nieznajomemu? Albo przechodząc przed czyimś domem jego prywatną drogą mam powiedzieć właścicielowi „dzień dobry”? A mam ich wszystkich w dup..e, cwaniaczki jedne! Banda złodziei. Co ja ped…(korba od roweru) jestem, żebym wyskakiwał do obcych z „dzień dobry”?
I tak się tu żyje smutno wśród wilczych spojrzeń rzucanych ukradkiem…