Czasem, by odnaleźć w życiu balans, człowiek musi zrobić coś sam i tylko dla siebie. W ciszy, spokoju, samotności. Takie chwile to najlepszy moment, by zrealizować od dawna odkładane plany na podróż. Podróż Marcina to też wyprawa sentymentalna. Na motocyklu, który sam odrestaurował, do miejsca, gdzie – no właśnie. Do miejsca bardzo szczególnego. 23 sierpnia 1934 roku Halina Korolec-‑Bujakowska ze swym mężem Stanisławem Bujakowskim wyruszyli spod swego letniego domu w Druskiennikach w podróż życia na motocyklu BSA.
Podróż pani Haliny i jej późniejszego męża Stanisława miała być niewinną przygodą. Stała się przygodą, która odmieniła całe ich życie. Ruszyli przez Warszawę, Berlin, Pragę, Wiedeń, Belgrad, Turcję, Syrię, Irak, Iran, Indie i Birmę. Dotarli aż do Szanghaju w Chinach. Relacje z ich wyprawy publikowane były w przedwojennej prasie. Jak pisze pani Halina w swych relacjach złożonych przez Łukasza Wierzbickiego w książkę pt. „Mój chłopiec, motor i ja”: