Dziś specjalnie dla czytelników test samolotu braci Wright. W tym celu udałem się specjalnie do Ohio, leżącego w malowniczej Daytonie, gdzie przed swym domem czekali na mnie obaj bracia. Zza domu wystawały skrzydła ich samolotu. Po typowych dla tamtych lat konwenansach udaliśmy się za dom, by wspólnie przelecieć ich samolot.
To oczywiście typowy dwupłat. Dwa skrzydła umieszczone są jedno nad drugim. Pomiędzy nimi umieszczeni są bracia Wright. Konstrukcja nośna z drewna i drutu nie jest zbyt sztywna. Wszystko podczas lotu trzeszczy i skrzypi, a druty brzdąkają. Płótno pokrywające płaty nośne nieznośnie trzepocze, co niestety bardzo przeszkadza w prowadzeniu konwersacji, jak i w osiągnięciu prędkości dźwięku. Dodatkowo skrojone jest z dużych płatów, które nie mieszczą się w standardowej pralce. Źródłem napędu jest jeden silnik, pędzący dwa śmigła poprzez przekładnie łańcuchowe. Niestety nie są to łańcuchy typu oring, dlatego bardzo się wyciągają i szybko kończy się zakres ich regulacji, którą trzeba wykonywać nawet podczas lotu. Brak kabiny bardzo znacznie zmniejsza komfort podróżowania oraz wskazuje na próżność obu braci, którzy chcieli być widoczni i rozpoznawalni nawet podczas lotu, narażając się tym na silny strumień powietrza, w którym przecież mogą znaleźć się ostro zakończone ptaki. Samolot nie posiada również toalety. Podwozie niestety nie jest chowane, co jest sporym minusem. Brak tylnego koła na ogonie powoduje niszczenie trawy lotniska przy starcie i lądowaniu. Ogólnie samolot zbudowany jest dość niekonwencjonalnie. Szkoda, że bracia Wright nie wzorowali się na znacznie nowocześniejszych konstrukcjach, takich jak na przykład DC9, ale rozumiem, że chcieli być oryginalni.
Podczas testu bardzo utrudniał mi nawigację szary kolor nieba, ciemno szary odcień trawy lotniska i czarno-biały samolot. Nie rozumiem, dlaczego w tamtych czasach nie używano innych kolorów. Uznaję to za brak wyobraźni. Podobnym brakiem wyobraźni jest fakt, iż samolot posiada tylko jedną stronę. Niestety z drugiej strony fotografia jest cała biała. Taka sytuacja znacznie utrudnia mi zmyślenie bardziej zaawansowanych lotów próbnych dla naszych czytelników. Kończy mi się też kawa, a muszę jeszcze „przetestować” kilka motocykli – na szczęście reszta zdjęć jest już kolorowa.