Pewnego razu jechaliśmy z Balzackiem na nasz lokalny Tradycyjny Biwak Mazowiecki w Suchej. Przed rondem na pasach dla pieszych zajechał mi drogę taksówkarz i zdecydowanie zahamował…
Zahamowałem i ja. Niestety kropił deszczyk, biała farba pasów śliska i się wyłożyłem. Kiedy koledzy się o tym dowiedzieli, delikatnie mówiąc, mieli duże pretensje, że tak katuję Tatowego Junaczka. Że taki nigdy nieremontowany oryginał z pełną historią i od zawsze w rodzinie zasługuje na lepszy los. W dodatku na kołach twarde „degumy” z epoki…