Włochy – kolebka artystów, ojczyzna stylistów i projektantów. To nie przesada, skoro każda ambitniejsza firma samochodowa świata, chcąc by ich pojazd miał piękne, proporcjonalne nadwozie o eleganckiej i spójnej linii, zwraca się do… Włoch. Można też to twierdzenie odwrócić. Za każdym razem, kiedy jakiś producent samochodów uważa, że sam, bez pomocy włoskich projektantów zrobi ładne nadwozie, wystawia się na pośmiewisko.
W przypadku motocykli jest jeszcze lepiej. Patrząc na włoskie jednoślady, zwłaszcza te z pierwszej połowy ubiegłego stulecia, odnosi się wrażenie, że to projekty z innej planety. Budowane według zupełnie innej filozofii. Jakby ich konstruktorzy nigdy wcześniej nie widzieli konstrukcji angielskich, niemieckich czy amerykańskich. Albo też jakby spojrzenie na nie budziło w nich odrazę. To sprawia, że włoskie motocykle ze wspomnianego okresu są niezwykle ciekawe. Prawdziwie innowacyjne, niecodzienne a nawet dla wielu dziwne. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że są to bez wątpienia konstrukcje eleganckie, odważne, zarazem zdające się być filigranowe i mocarne. Budowane jak sportowe samochody.