Plan oryginalny
Co dwa lata nasza rodzina jedzie na wycieczkę do Stadlandet, aby spotkać się z krewnymi żony. W tym roku jeden z moich synów otrzymał prawo jazdy A2 i kupił KTM Duke 390. W takiej sytuacji zdecydowaliśmy się pojechać na motocyklach. Miałem zamiar wziąć mojego Ducati S4RS1000, który kupiłem jako nowy w 2007 roku i od tamtej pory bardzo dobrze mi służył. Właśnie szedłem do pracy, a potem mieliśmy jechać do Hemsedal na nocleg w drodze. W drodze, tuż przed moim przyjazdem do pracy w Oslo, Ducati zaczęło kaprysić! Zapaliły się wszystkie lampki kontrolne i nastała głucha cisza. Po kilku godzinach ładowania akumulatora silnik dał się uruchomić, ale zdałem sobie sprawę, że to nie jest coś, co można szybko naprawić. Okazało się, że przyczyną była awaria stojanu generatora.
Zmiana planu
Co robimy? Żona i pozostałe dzieci pojechały już wcześniej samochodem, a syn chciał pojechać na obiecaną wycieczkę motocyklową. Jazda autobusem do Nordfjordeid lub w okolice to żadna przyjemność. Trzeba było więc zajrzeć trochę głębiej do garażu, a tam w czeluściach stał mój Tempo Taifun 175 Military z 1965 roku. To oryginalny (z wyjątkiem tylnej opony) i nieodrestaurowany motocykl z nieco ponad 900 milami na liczniku. Przez ostatnie kilka lat bez problemu przejechałem 200 km i pomyślałem, że pewnie tak będzie dalej. Jak wiadomo, nie ma większej frajdy niż samodzielne przygotowania do drogi. Trzeba było spakować bagaż, zabrać trochę narzędzi i części, olej do dwusuwów, kawałek węża, linkę holowniczą i można ruszać w drogę. To tylko 500 km od Slependen do Stad. Na 55-letnim motocyklu to po prostu musi się udać.