Pamiętam, jak w latach 90. patrzyło się rozmarzonymi oczami na z rzadka widziane amerykańskie choppery. Jakież wrażenie robił Sportster! Ludzie tak bardzo pragnęli motocykli, na których można pojeździć z wysuniętymi do przodu nogami i niskim siedzeniem, że robili je sami. Przerabiano Emki, wueski, wszystko, co było pod ręką. Znany mi był nawet chopper z silnikiem od… skutera Osy. Później motocykle stały się dostępne, ale były zwyczajnie za drogie dla wielu fanów.
Rynek customów uformował się w Polsce jeszcze później, ale to też półka premium. By mieć bobbera, nadal trzeba było coś przerobić. Teraz rynek szybko reaguje na potrzeby klientów. RCR to typowy bobber i to nie wyłącznie dla bogatych klientów. Skoro już wziąłem się za wspominki, nadmienię, że onegdaj motocykle o pojemności 125 cm3 były prościutkimi pojazdami. Przez to lekkimi, nawet wiotkimi. Dziś to już zamierzchła przeszłość. Nowe regulacje, moda i konkurencja zrobiły swoje. Teraz motocykle tej klasy pojemnościowej mają wszystko to, co ich więksi kuzyni. Oto właśnie przykład.