Spotkałem się kiedyś z opinią, że motocykl przede wszystkim musi być praktyczny i nie służy do oglądania tylko do jeżdżenia. Jakże smutne jest życie ludzi pozbawionych wrażliwości na piękno.
Nim przejdę do opisu motocykla, jego rozwiązań konstrukcyjnych itp., najpierw najważniejsze, bo bez tego reszta zwyczajnie nie ma sensu. Czym jest Rojal Enfield dziaiaj? Albo precyzyjniej, czym jest model C5 Classic? Nierzadko właściciele współczesnych, udających klasyczne tajlandzkich Triumphów, czy innych chromowanych, a cierpiących na gigantomanię tworów, patrzą z pogardą na archaicznego Enfielda. Jakże niesłusznie. Wszystkie te „odrodzone” marki to nowoczesne konstrukcje na siłę udające rzucanym cieniem coś, co kiedyś było znane i lubiane. Dziś są to z reguły przerośnięte maszyny, ciężkie i niezgrabne. Na wskroś nowoczesne. Wystarczy przekręcić kluczyk, by usłyszeć czym tak naprawdę są. Z wielkim trudem budzą skojarzenia z czymś, co w oczach nieszanującego historii projektanta jawi się jako klasyczny styl. Przy nich leciwy i filigranowy Enfield z ramą z cieniutkich rurek, siodełkiem na sprężynach i wielką lampą ze szklanym kloszem budzi kpiarskie parsknięcia. 28 KM przy ponad sześćdziesięciu u Triumpha? To robi wrażenie jedynie na tych, co niczego nie rozumieją. Dla których klasyka, to jedynie nowy, lanserski trend. Royal Enfield C5 nie udaje klasyka, będąc przy tym na wskroś nowoczesnym tworem „odrodzonej”marki.