Rok 1953 u naszych południowych sąsiadów zaowocował przedstawieniem bodaj najpiękniejszego motocykla w historii Jawy w całym bloku wschodnim, a możliwe, że i w całej Europie tamtych lat.
Piękna, lekka sylwetka pełna eleganckich obłości. Obudowane boki, ukryty gaźnik, lampa płynnie przechodząca w golenie przedniego zawieszenia, głębokie błotniki. Równie obłe żebra cylindra w dolnej części miękko przechodzące w obudowę gaźnika. Do tego prosty i niezawodny silnik o pojemności 250 cm3. Próżno było szukać luźno zwisających linek gazu czy sprzęgła. Wszystkie linki i przewody zgrabnie poukrywano. Czysta forma. Art deco.
Do tego jakość wykonania na nieznanym w tej części świata poziomie. Motocykl zyskał ogromną popularność nie tylko w Europie. Eksportowano go do ponad 120 krajów świata. Wyprodukowano w liczbie 1,5 miliona sztuk. Motocykl imponował nie tylko w Pradze, ale i w Berlinie, Paryżu, Mediolanie. W Polsce posiadać wówczas Jawę 250 znaczyło więcej niż dziś mieć Maybaha.